Zapytaj wraz ze mną : Co się dzieje w tobie? Co w okół w nieustającym ruchu się staje?
Że wątpisz i szukasz wciąż nowych słów, aby opisać doznane...
Witam serdecznie Przyjaciół i Czytelników na mojej stronie!

Wybrane wiersze

[xls child_of=6]

.

Nieużyte pióro

.

Z tamtego wydarzenia

pozostał widok z ostatniego rzędu

w sali Teatru Nowego:

pośrodku ciemnej sceny

przy drewnianym stoliku

prowadzący rozmawia z poetą.

.

Na pierwszych miejscach pisarze,

którzy otrzymali zaproszenia.

Nabyłam bilet,

ponieważ chciałam wiedzieć,

co chce nam powiedzieć rodak

Kresowianin

Mistrz Mowy Polskiej.

Było w tym spotkaniu coś z widowiska

na pokaz: oddzielenie gościa od widowni,

teoretyczne pytania, na które próżno szukać

odpowiedzi; sąsiedztwo, jakie wydaje się obce,

skoro niewiele wspólnego oprócz sensacji,

że Miłosz w Poznaniu.

.

Przystaje przed pomnikiem Mickiewicza,

zagląda na zamkowy podwórzec –

za nim krok w krok dwaj uczniowie

niosą teczkę z wierszami i swoje marzenia.

.

W taki pogodny dzień jak dziś,

gdy słońce prześwieca przez liść winorośli,

można by z oddali chwil ujrzeć więcej,

dojść, gdzie wzrok nie sięga –

lecz tyle zostało przemilczane,

że musi wystarczyć powidok

stolika z teatralnej deski,

skupienie speszonej widowni,

nieużyte pióro,

odosobnienie przełknięte z trudem

jak za suchy chleb.

.

Jest jednak prześwit radości,

że udało się wreszcie przebaczyć –

czego wcześniej nie umiałam –

sobie i innym.

Młyny pracują dla wszystkich,

niosąc satysfakcję,

wiersz

albo zbawienie.

Poznań, 3 maja 2011

.

.

To było zaledwie wczoraj

epitafium dla Ojca

To było zaledwie wczoraj,

na przednówku nieba,

w pokoju na dziesiątym piętrze

wyciągnął ku mnie rękę i zapytał:

przywiozła pani papiery z Tarnopola?

Nie Tato to ja –  podać Ci coś do picia…

Potrząsnął siwą głową, nasłuchiwał,

czy dotarli krewni na spotkanie –

nikt nie dzwonił, nie nadeszły listy,

na balkonie cicho przysiadł gołąb.

Szary marmur ciosany jak kamień

porzucony przy podolskim trakcie

u powstańców na starym Górczynie

dziś dla niego przystankiem i grobem.

W wielkopolskiej przygarnięty ziemi

Kresowianin na wietrznym Wawelu,

obywatel sumienny, wyznawca,

że prezydent to symbol narodu.

Nie zapomnę, jak nam śpiewał Polskę –

nie zginęła i przetrwała Twoja –

teraz trzyma w przedsionku wieczności

swoją wartę wrześniową o świcie,

aż przyjdziemy znów na Anioł Pański

bluszcz odgarnąć, poukładać kwiaty

i zanucić razem hej sokoły.

Wspominamy: ten uparty dziwak

odczytywał prastare litery

i próbował dla naszej swojszczyzny

sklecić trudne słowo pojednania.

Poznań, 18 kwietnia 2010 r.

.