Wybrane wiersze i recenzja
[xls child_of=6]
Piękne jest to o czym śnimy
.
Piękne jest to o czym śnimy
co nam się nigdy nie zdarzy
to co niemożliwe
.
bo wtedy wszystkie nasze siły
bierze wyobraźnia
nikogo nie krzywdzimy
nikt nam nie jest winien
.
A ty a ja
bez skutku bez przyczyny
możemy istnieć sobie
swobodni niezależni
bez miejsca bez adresu
bez krzywoprzysięstwa
że zawsze będziemy tacy
jak teraz
.
Piękniejsze jest to
co prawdziwe
co już się nie powtórzy
co z chwilą przepadło
.
Co jest najpiękniejsze
.
* * *
.
Jasno oddycha dzień.
Głęboko milczy noc.
.
Eurydyka skrada się na palcach,
podaje lutnię.
.
Pragnę usłyszeć Twój śpiew,
a nie mam Ci nic do ofiarowania.
.
Tylko nienasycone pragnienie.
Niewysłowione.
.
Kiedy rozpoznam Twój głos –
dowiem się,
dokąd iść.
.
* * *
.
Orfeuszu – czerwony jak krew!
Buduj swoje miasto we mnie.
Stawiaj krok po kroku
tam, gdzie pustynia.
.
Z jednej kropli rodzi się morze.
W jednym geście upada epoka.
.
Nie trać mnie z oczu,
kiedy błądzę niema,
kiedy się wspinam,
aby sięgnąć dna.
.
Śpiewaj mi, śpiewaj.
Może odnajdę
moją własną
otchłań.
.
* * *
.
Podaj mi rękę, Czarny Orfeuszu.
Weź moją biel.
Niech Eurydyka spokojnie zaśnie w lutni.
Teraz ja pokażę ci mój świat.
.
Oto otchłań miasta.
Tętno gwaru.
Bieg.
.
Dziś wędrówka to błysk atomu.
Marsz bez celu.
Pochylają się ku sobie kontynenty –
w głębi
toczą się rozmowy bogów.
Tylko oni wiedzą.
.
Bóg Czarny i Bóg Biały.
Dwaj Orfeusze.
Odwrócone światy.
.
Biały Orfeuszu,
módl się we mnie
śpiewając.
.
* * *
.
Ujrzałam cię, Szary Orfeuszu,
tak blisko, na wyciągnięcie dłoni.
Wciąż słyszę odgłos twoich kroków –
jakbyś przechadzał się tam i z powrotem
długim korytarzem, którego miara
ciebie nie dotyczy.
.
Jesteś tak blisko…
Rozważam, czy warto wspominać, lepić w glinie.
Czuję się winna, że nie dość poznałam.
Może ty wiesz więcej, pragnienia biorąc
za istotę rzeczy.
.
Czekam, Szary Orfeuszu,
u zbiegu ulic bez nazwy.
Wciąż słyszę odgłos twoich kroków.
Popiół i pył – to ślady
twojej obecności.
——————————————————————-
Piękniejsze
Teresa Tomsia, wiersze. Wydanie trójjęzyczne; przekład z polskiego na język francuski Claude-Henry du Bord i Christophe Jeżewski; przekład niemiecki Dorothea Müller-Ott; ilustracje Pawła Jocza i Chrystiana Gomolca. Editions en Forêt, 2000.
Sporadyczne dyskusje na temat poezji kobiecej zdają się trochę nie na miejscu, jeżeli weźmiemy pod uwagę, iż w krajach, w których panuje dość specyficzny rodzaj wolności, jest wiele kobiet piszących i wydających swoje tomiki poetyckie. Zresztą, kto może wiedzieć, jak wiele wierszy i, bez wątpienia, utworów buntowniczych skrywają czadory afgańskich kobiet?
Polka Teresa Tomsia pojawiła się u nas dzięki Rüdigerowi Fischerowi i jego Editions en Forêt. Trzeba docenić odkrywczy wysiłek niemieckiego edytora, który jest głównie lingwistą i zajął się w pierwszym rzędzie wydawaniem poezji francuskiej wraz z niemieckimi tłumaczeniami. Powoli poszerza się zakres jego działalności wydawniczej. Rüdiger Fischer opublikował w trójjęzycznych tomikach poetów greckich, włoskich i amerykańskich. Język oryginału sąsiaduje w nich z przekładami na język francuski i niemiecki. W prezentowanym zbiorze poetyckim język polski zajął centralne miejsce. Na początku i na końcu tomiku odnajdujemy niemieckie i francuskie przekłady.
Krótki tytuł tomiku Piękniejsze zawiera i tłumaczy tytułowy wiersz, kończący się słowami:
Piękniejsze jest to
co prawdziwe
co już się nie powtórzy
co z chwilą przepadło
Co jest najpiękniejsze
Wbrew początkowej konstatacji, odnoszącej się do różnych bolesnych przeżyć, wrażliwość poetki i silne powiązanie z jakimś bieżącym wydarzeniem znajduje swe odbicie w dwudziestu pięciu wierszach tego tomiku.
Wytrwam. Na pryczy. O chlebie i wodzie.
W martwej naturze więziennej celi.
…lecz wytrwam dla cudu,
jakim jest ludzkie ciało…
Wszystkie miasta odwiedzane przez Teresę Tomsię rodzą swoistą nostalgię. Czy to będzie Budapeszt, Warszawa, Paryż czy Tübingen, miasto Hölderlina, czy też jakie- kolwiek inne miasto, autorka zadaje sobie wciąż to samo pytanie:
Czym jest to miasto,
czym jest każde z miast,
jeśli nie pachnie twoją skórą,
przemokniętym swetrem?
Role niekiedy się odwracają. Eurydyka jest wszędzie, oczekuje na Orfeusza, który objawia się w tajemniczy sposób, raz jako Czarny, Szary lub „czerwony jak krew” a innym razem jako Biały.
Czekam, Szary Orfeuszu,
u zbiegu ulic bez nazwy.
Wciąż słyszę odgłos twoich kroków.
Popiół i pył – to ślady
twojej obecności.
Ciekawe, że prawdziwy spokój i pełnię odnajduje poetka odwiedzając cmentarze, właśnie wtedy, gdy wokół pełno świata i pełno słonecznego blasku. Tak czyniąc przywraca cmentarzom ich pierwotne znaczenie – miejsca spoczynku i pokoju. Oto co o tym mówi:
Mam wtedy z sobą jasność istnienia
przeciw niejasności nieistnienia.
Gwar światła przeciw milczeniu ciemności.
Teresa Tomsia pisze poezję i zawiłą, i dziwnie lekką. Owa zawiłość, owa sinusoidalność frazy wiersza bywa niekiedy przytłaczająca; sugeruje to francuski przekład, zdać się może, jeśli nie niezręczny, to błądzący po omacku. Jakkolwiek by jednak patrzeć, trudno rozstać się z tym tomikiem, nie pragnąc bliżej poznać poetki z Polski, albowiem jej głos jest poruszający i, zważywszy jej wiek (urodziła się w 1951 roku), bardzo obiecujący.
Odile Caradi
Tłumaczył z francuskiego: Marek Wittbrot
„Poésie Premiére” 21/ Nov 2001 – Feb 2002